Którędy jadą moje myśli...
O czym myślę kiedy jadę samochodem SAMA?
Tyle możliwości.
O ciszy!
Silnik szumi, muzyka gra ale jest cisza. Ten cudowny rodzaj ciszy przeciwny do chałasu codziennego "mamo, mamo, mamo, mamo, mamo, mamo, mamo, mamo, mamo, mamo......"
Najpiękniejsze słowo na świecie .. Pierwsze 100 - 200 razy od rana... Czyli koło 10 masz dosyć.
Wyjechałam z domu koło 7:30. Słońce jeszcze nie wstało. Majaczyło sobie gdzieś na wschodzie i pierwsze promienie błyskały między drzewami. Pięknie. Do tego po deszczach i zimnicy, wzgórza tonęły w chmurach albo we mgle albo w chmugle ...
Zupełnie naturalnie moje myśli popłynęły w kierunku Edwarda. Ech Edward... Zieleń drzew, biel mgły i iskrzący się Edek. Da się żyć. Nawet najbrzydszy odcinek drogi z St Maximin do Brignoles wydawał mi się magiczny.
Następnie wyjechałam na wyżyny. Mgła opanowała drogę a ja poczułam się jak w Silent Hill. Na szczęście Beth Dito zawyła coś wesoło i przegoniła obrazy zombi pielęgniarek z mojej głowy.
Chwilę później jechałam znowu w dolinach po krętych drogach i brąz ziemi w winnicach, kikuty winorośli i chmury przyniosły mi obrazy kawy, mikado i waty cukrowej. To oczywiście znak, że czas na drugie śniadanie.
Przed samym Draguignan korek ciurkajacy jak facet z prostatą nad ranem w toalecie uświadomił mi nagłą potrzebę oddania honorowo moczu.
Na szczęście cel został osiągnięty.
Zobaczymy jakimi ścieżkami podążą moje myśli po południu.
Bisous
Komentarze
Prześlij komentarz