Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

O szczęściu vol. 1. Szczęśliwi ludzie nie są szczęśliwi cały czas

Obraz
Normalnie tytuł zawiera cała treść dzisiejszego przesłania. Koniec idę na piwo .. Daliście się nabrać. Szczęście to bilans zysków i strat. Wszystkie minuty szczęśliwe minus wszystkie minuty nieszczęśliwe i gdy wynik na plusie to wygrywamy. Dodatkowo bardzo ważne w tym wyliczeniu jest aby liczyć chwile neutralne jako szczęście. Po pierwsze ciemność to tylko brak światła czyli szczęście jest gdy nie ma nieszczęścia. Za mało albo masło maślane. Otóż nie. Szczęśliwi ludzie nie są szczęśliwi cały czas. Choć byś się koprem obsrał to nie da rady rzygać tęczą non stop. Ale to nie znaczy, że jesteśmy nieszczęśliwi. Chwile zadumy, spokoju i refleksji ... Sama się uśmiałam to pisząc ale to tylko w odniesieniu do mnie, też są potrzebne i uszczęśliwiają. Trzeba tylko oddać się puchatym i mięciutkim myślą i kontemplacji spokoju a nie zastanawiać się czemu jest tak spokojnie i kiedy zło pierdyknie z nienacka. No chyba,  że jesteś matką wielodzietniej rodziny wtedy oczywiście wiesz, że t...

Chcesz cebulkę ze szczypiorkiem?

Obraz
Poszłam ostatnio na kawę do koleżanki poleczki na ploteczki. Jej mąż oprócz pracy zawodowej trudni się hobbystycznie ogrodnictwem. W zeszłym roku mieli wysyp pomidorów a w tym... Szczypiorek. No jak Polak się za coś zabierze to ja dziękuję. "Chcesz cebulki ze szczypiorkiem?" padło niewinne pytanie. Co mam nie chcieć jak dają. Chciałam. Odwracam się i dostaję siatkę z... Bambusem chciałoby się powiedzieć. Ale nie, cebula a z niej wyrasta szczypior. Pędy na metr, twarde jak skała a ta wzrusza ramionami i mówi - twardawe, trzeba trochę poddusić. Cebula została zabrana, umyta i Bogu dzięki mam w domu robota kuchennego co ją za mnie poszatkował bo jakoś maczety mi brakuje w zestawie noży kuchennych. Przyznaję, że dwie najgrubsze łodygi wywaliłam ... Bałam się o ostrza w robocie. Teraz słyszałam, że mają też dużo bobu. Lubię bób ... Ale boję się zapytać Bisous

O bobie...

Obraz
Lubię bób. Lubię w południe i wieczorem i do piwa ... Niestety jestem jakoś tak połowicznie leniwa, bo nie chce mi się go łuskać. Odbierać ze skórki i jeść jak najbardziej. To element definiujący jedzenie bobu, jak łupinki pistacji albo słonecznik. Ale oni tu w tej Francji sprzedają go w strączkach jak fasolę. Przez sześć lat kupowałam tylko mrożony (ten jest odarty ze wszystkiego) ale to żadna frajda, ot warzywo do sałatki czy zupy i w tym roku się przemogłam. Kupiłam, wypatroszyłam i ugotowałam. I całe szczęście, że szanowny nie lubi bo wyszła z tego mała miseczka. I zeżarłam. Zimne piwo stało i się szroniło (to pewnie piwny odpowiednik ślinienia się na widok) obok i musiało poczekać na swoją kolej. Więc stało się. Złamałam się i będę łuskać bób. Żegnajcie czyste paznokcie i wolne wieczory. Bisous