Ciągle pada ☔
Któregoś dnia gdy padał deszcz, wracając z przedszkola, pozwoliłam chłopakom na zabawę w kałużach. Spodziewałam się porządnego skakania po wodzie.
Moje syny jak zwykle zaskoczyły mnie kreatywnością. Przy pomocy jakiś kijów zgarniali błoto by następnie ręcznie wlewać je w otwór w pachołku drogowym co stał na wejściu do parku.
Moje syny jak zwykle zaskoczyły mnie kreatywnością. Przy pomocy jakiś kijów zgarniali błoto by następnie ręcznie wlewać je w otwór w pachołku drogowym co stał na wejściu do parku.
W celu uświadomienia wam ich syzyfowej pracy zamieszczam tu zdjęcie pachołka. Dla niewtajemniczonych pragnę tu również zasygnalizować iż jest on pusty i nie ma dna ...
Oczywiście, że ich robota skończyła się wielkim praniem i szorowaniem. To było przewidziane. Mnie to nie rusza. Ubrania tanie, w domu pralka i woda.
Jednak ich aktywność wzbudzała ogromne zainteresowanie. Pierwsze spojrzenie to zawsze była zgroza plus niepokój o to gdzie i czy świadomi są rodzice. Drugie spojrzenie na mnie totalnie wyluzowaną tuż obok było połączeniem czegoś na kształt oburzenia (że im pozwalam) zniesmaczenia (jakie brudasy) ewentualnie litości (nad moją głupotą) ....
Podczas całej tej zabawy ja stałam sobie oparta nonszalancko o murek w towarzystwie pani "pracownik parkowy". Ona oczywiście już widziała w akcji mnie i dzieci więc wrażenia na niej to nie robiło. Tłumaczyła tylko ludzi "widzi pani, ja tu 20 lat pracuję i nie widujemy tu rodziców takich jak pani".
Ale dlaczego ?
Ja rozumiem, że na wszystko jest czas i pora. Jak idziemy do przedszkola czy na urodziny do rodziny to też się nie bawimy w świnke Pepe tylko staramy się zachować czyste koszule conajmniej do zupy.
Ale jak idę do parku to się wyszaleć i pary upuścić. Jest mi naprawdę szkoda dzieci co od rodziców słyszą tylko "nie biegaj bo się spocisz..."
Dodatkowo nieodmiennie zwalamy winę za otyłość i ogłupiałość dzieci na gry wideo, telefony i system edukacji ale to my jesteśmy za to odpowiedzialni. Rodzicielstwo to zawód który sami sobie wybraliśmy, a zachowujemy się jak pani z biura co przez osiem godzin tylko fb przegląda żeby czas szybciej zleciał i wszystko co robi to na odwal i z łaską bo znowu coś od niej chcą. Jak idę do lekarza to w kolejce każde dziecko z telefonem a na mnie z kolorowanką, książką patrzą się jak na zjawisko. Ostatnio usłyszałam, że ja się umiem zorganizować bo jestem nianią. No sorry, żeby przewidzieć, że dziecko będzie się w kolejce nudziło to trzeba studia skończyć!?
Kiedyś było łatwiej, ja to wiem. Sama jestem dzieckiem podwórka. Łaziliśmy samopas, bez nadzoru i kontroli a każdy z nas i tak wiedział kiedy wieczorynka/dynastia leciała w telewizji i trzeba się w domu zameldować. Teraz nie chcemy dziecka z oka spuścić ale z nim też nie chce nam się nic robić,bo to zajmuje nasz czas który można w internecie przebimbać.
Bisous
Komentarze
Prześlij komentarz