Poranki

Słyszałam jakieś miejskie legendy o dzieciach co śpią do 10 w weekend i rodzice się wysypiają...
Tjaaa...
W przypadku moich dzieci mam parę opcji.
1. Bez żadnych problemów wstają do przedszkola około 7:00. Zegar biologiczny ustawiony. Yupi
2. Zostawieni sami sobie śpią do 7:30 ale obudzić ich stosunkowo łatwo.

Wtedy nadchodzi weekend, czas luzu relaksu, odpoczynku i wtedy mamy również parę opcji.
1. 6:30 następuje włączenie wszystkich systemów. Tak się dzieje w większość moich wolnych dni.
2. Śpią do 7:58 ale od 5 mam pobudkę co 30 minut (bo przecież nie mogą się obudzić jednocześnie tylko raz jeden raz drugi) i wołają... Siku, woda, czy już można się bawić transformersem ...
Wczoraj np już o 6:45 miałam kolejkę pod toaletą. Bo im się zawsze zachciawa jak ojciec już przybytek okupuje. Cały dzień może minąć i nic ale niech tylko ojciec usiądzie w spokoju to zaraz tłumy pod drzwiami i potrzeba teraz zaraz natychmiast. Tak więc ze snu wyrwało mnie takie kocie drapanie o drzwi a przecież kota nie mamy, wychodzę z pokoju a ci dwaj na baczność pod ścianą. "macie karę?" pytam, a ci mi mruczą, że na toaletę czekają. Normalnie przez zamknięte drzwi widziałam jak szanowny przewraca oczami. No to jak postali pod drzwiami to im się spać odechciało i tyle go widzieli ten weekendowy odpoczynek.
Bisous

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Karkówka

Chcesz cebulkę ze szczypiorkiem?

Komu chleb na myśli....