Przepisy czarownicy.
Przyznaję bez bicia, jestem kulinarną czarownicą. Kiedyś tam w procesie edukacji kulinarnej stosowałam się do przepisów. Teraz już bardzo rzadko. Przepisy jako lekturę na deszczowy dzień uwielbiam, blogi kulinarne i programy typu Master Chef oglądam. Jest to jednak zdecydowanie kopalnia inspiracji i pomysłów a nie instrukcja. Po pierwsze to mi się nigdy nie chce szukać gdzie coś tam widziałam, po drugie jak już znajdę to się okazuje, że połowy składników nie mam w lodówce. Więc robię coś z głowy, albo jak mi się wydaje albo najczęściej "no muszę to do czegoś zużyć bo przecież nie wrzucę".
I mam zgryz jak mnie ktoś prosi o przepis... Bo jak tu powiedzieć "weź resztki" albo "co ci pod rękę wpadnie" a za czasów gdy gotowałam ukochanemu z produktów co je znalazłam w kuchni jego matki ale nie czytałam po francusku a i obrazek niewiele mi mówił to zdarzało się również weź co ci ładnie pachnie. Wtedy muszę przeanalizować krok po kroku moje kroki. No to do dzieła.
I mam zgryz jak mnie ktoś prosi o przepis... Bo jak tu powiedzieć "weź resztki" albo "co ci pod rękę wpadnie" a za czasów gdy gotowałam ukochanemu z produktów co je znalazłam w kuchni jego matki ale nie czytałam po francusku a i obrazek niewiele mi mówił to zdarzało się również weź co ci ładnie pachnie. Wtedy muszę przeanalizować krok po kroku moje kroki. No to do dzieła.
Przepis na muffinki bananowe
-dzieci (wbrew pozorom bardzo ważny składnik, gdy nie masz dzieci a pieczesz ciasta to albo są święta albo jesteś łasuchem. Gdy jednak jakieś dziecko się przypałęta wymówka gotowa. Chcesz dla niego upiec coś dobrego i domowego. Chcesz spędzić czas na wspólnej aktywności. Chcesz popracować nad rozwojem motoryki małej bo całe to odmierzanie, mieszanie, sypanie, nakładanie do foremek. Normalnie jesteś super a to zupełnie rozgrzesza fakt, że wszystkie muffinki zjesz sama bo dzieci spróbują i powiedzą, że wolą chipsy... Nie oczywiście, że nigdy dzieciom chipsów nie daje bo to ZŁO!)
-dojrzałe banany trzy (banany u mnie wszyscy lubią żółte i jak zaczynają się pojawiać kropki to banany zostają porzucone i zapomniane aż do czasu gdy zaczynają wyciekać przez ogonek więc w ramach nie marnowania żywności robię z takich bananów muffinki /gofry /naleśniki
-125 g masła (tutaj jestem bardzo dokładna bo kupuję kostkę 500g i dzielę na cztery i mrożę, więc jak coś to wyciągam taki kawałek i w tym przypadku rozpuszczam)
-jogurt (co się naiwnie)
-3 jajka
-proszek do pieczenia albo soda saszetka lub taka łyżeczka do cherbaty.
-cukier (bardzo podchwytliwe pytanie... Jak się przechyli w odczuciu matki która wie, że spożycie cukru jest dzisiaj bardzo wysokie... ale jak nie posłodzi to nie zjedzą)
-mąka (kolejny składnik na oko. Ja mąkę sypię na koniec. Jak już wszystko zamieszam to dosypuję tak na oko do uzyskania konsystencji śmietany. Zabijcie mnie a nie powiem ile wychodzi...)
-dojrzałe banany trzy (banany u mnie wszyscy lubią żółte i jak zaczynają się pojawiać kropki to banany zostają porzucone i zapomniane aż do czasu gdy zaczynają wyciekać przez ogonek więc w ramach nie marnowania żywności robię z takich bananów muffinki /gofry /naleśniki
-125 g masła (tutaj jestem bardzo dokładna bo kupuję kostkę 500g i dzielę na cztery i mrożę, więc jak coś to wyciągam taki kawałek i w tym przypadku rozpuszczam)
-jogurt (co się naiwnie)
-3 jajka
-proszek do pieczenia albo soda saszetka lub taka łyżeczka do cherbaty.
-cukier (bardzo podchwytliwe pytanie... Jak się przechyli w odczuciu matki która wie, że spożycie cukru jest dzisiaj bardzo wysokie... ale jak nie posłodzi to nie zjedzą)
-mąka (kolejny składnik na oko. Ja mąkę sypię na koniec. Jak już wszystko zamieszam to dosypuję tak na oko do uzyskania konsystencji śmietany. Zabijcie mnie a nie powiem ile wychodzi...)
Teraz pieczenie.
Mini muffinki. Ja mam takie foremki super mini więc piekę około 10 minut w 180 stopni. Czym większą foremka tym więcej czasu. Mnie nauczyła babcia że jak ciasto pachnie to jest gotowe....no chyba że śmierdzi spalenizną. Większe foremki zawsze można dźgnąć patyczkiem)
Mini muffinki. Ja mam takie foremki super mini więc piekę około 10 minut w 180 stopni. Czym większą foremka tym więcej czasu. Mnie nauczyła babcia że jak ciasto pachnie to jest gotowe....no chyba że śmierdzi spalenizną. Większe foremki zawsze można dźgnąć patyczkiem)
Ja z tego ciasta robię też gofry a jak nadal zostaje to można rozżedzić wodą gazowaną i mlekiem i zrobić naleśniki.
Kto doczytał do końca i jeszcze zdołał coś upiec na podstawie, pokłon składam i smacznego.
Bisous
Komentarze
Prześlij komentarz