Jak się ogląda filmy z Francuzem

Mieszkam we Francji od pięciu lat. Przez ten czas obejrzałam już nie jeden film z Francuzami. Łatwo nie było...
•Po pierwsze Francuzi mają dubbing. Rewelacyjny rynek zatrudnienia dla aktorów. Bardziej znani aktorzy mają swoich aktorów francuskich którzy od zawsze podkładają głos pod ich postacie z filmu. W ten sposób przeciętny Francuz jest bardziej przyzwyczajony do francuskiego głosu aktora niż jego oryginalnej wersji, z tego rodzą się różne sytuacje. Kiedyś w gościnie u Francuzów oglądaliśmy wieczorem film „Men in Black” wszyscy to znają, w związku z czym łaskawie postanowili zmienić z wersji francuskiej na wersje oryginalną i włączyć francuskie napisy, raz się pomęczą i poczytają. Gdzieś po 15 minutach filmu gospodarz rzucił tekst „jakoś dziwnie brzmi ten Will Smith”. Oczywiście próbowałem wyjaśnić, że tu nie ma kwestii, bardziej pasuje czy mniej pasuje. To jego oryginalny głos więc pasuje bo tak brzmi Will Smith, ale nie docierało. Pomyślałam wtedy tylko, że ogólnie to mi ich szkoda, ponieważ szansa, że przeciętny Francuz z południa spotka gdzieś na plaży w Saint Tropez albo w Cannes jakiegoś znanego aktora amerykańskiego jest dość duża, tyle że aktor poproszony o autograf odezwie się swoim oryginalnym głosem i to będzie mały zonk ....bo Francuz pewnie powie „nie, przepraszam, nie brzmi pan tak jak w filmie...” Teraz już przestałam dyskutować z Francuzami na ten temat, ponieważ nie ma sensu. Zresztą dyskusja na temat jak dobrze jest dobrany francuski głos do danej postaci i charakteru i zachowań w filmie to zawsze jakiś temat do pogadania w czasie oglądania, bo jak się tak cicho siedzi to się zasypia.
P.s. normalnie to mój luby zasypia, ale raz zasnęliśmy razem tylko jakoś tak udając, że wcale nie śpimy. Obudziliśmy się na napisach końcowych i ze zniesmaczeniem dyskutowaliśmy, że taki ten film o niczym i bez sensu... bo żadne nie pamiętało o co  w tym filmie chodziło i o co się tam działo. Jakoś tak się wydaliśmy przed sobą z tydzień później.
•Po drugie Francuzi nie lubią czytać napisów na filmach. Żeby oddać sprawiedliwość, znam również Polaków którzy nie lubią czytać, słyszałam parę razy „nie chodzę do kina bo muszę czytać napisy”. Francuza rozprasza jak ma czytać w innym języku niż słuchać. Często oglądam z lubym filmy po angielsku z angielskimi napisami. Da radę, ale jak mi proponuje francuskie napisy do francuskiego filmu to wolę podziękować. Po angielsku jak coś nie usłyszysz to sobie przeczytasz. Weź spróbuj zrobić tę samą sztuczkę po francusku. Po francusku piszą dwa razy więcej niż czytają. Tak, tak te słynne nieme końcówki. Po francusku więcej przeklinają niż wypada napisać...Jak by tak przetłumaczyli nasze „psy” to o by wyszedł film niemy. No i po francusku można zastosować wiele skrótów w mowie, ale nie można jak się pisze bo to nie gramatyczne. No i co z tego, że tak mówią w filmie jak nie wypada tak napisać. A ty obcokrajowcu weź tu mądry bądź i film oglądaj.
•Po trzecie, właśnie po raz kolejny oglądałam "Gilmore Girls une nouvelle année" a tam objawienie. Mój Francuz to Luke. Słuchałam jak Lorelai opowiada córce swój problem z ukochanym:  „...oglądamy sezon serialu. Gdzieś w połowie drugiego odcinka on jest zmęczony i idziemy spać. Mija tydzień i okazuje się, że on nie tylko nie pamięta odcinka na którym skończyliśmy ale i tego poprzedniego i wszystko trzeba zaczynać od początku..." Normalnie moja połówka!  Rok przerwy między sezonami to koszmar. Bez resume się nie obejdzie.
Niedawno zaczęliśmy oglądać drugi sezon  „Marco Polo". Po dwóch latach przerwy od poprzedniego sezonu. Siedzimy przed telewizorem, ja oglądam a on psioczy... "ale jak ty to pamiętasz, kto jest kto, i o co chodzi, i gdzie on teraz jest?" w tym momencie na ekranie pojawił się napis z nazwą miasta i prowincją, więc to przeczytałam, ale on tego nie widział bo patrzył z wyrzutem na mnie, więc pomyślał że ja to pamiętam. Absolutnego zdumienia i zarazem podziwu na jego twarzy nie da się opisać... Ale, że go kocham więc go nie męczyłam i powiedziałam "przestań gadać tylko oglądaj to sam przeczytasz!". Czar prysł i trochę teraz żałuję, że go nie utrzymałam w przeświadczeniu o moim geniuszu.... zresztą gdy się za bardzo popisuję moją fenomenalną pamięcią to zazwyczaj mi odpowiada, że głupoty to pamiętam ale odmiany francuskich czasowników jakoś zapamiętać nie mogę. Co fakt to fakt.
Na szczęście jestem filmolubem i serialooglądaczem i nie takie przeszkody się pokonywało.
Bisous

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Karkówka

Chcesz cebulkę ze szczypiorkiem?

Komu chleb na myśli....