Chwila wytchnienia

Ostatnio nadszedł czas marazmu jesiennego. Znaczy nic mi się nie chce, oglądam seriale, dni mijają i mam wrażenie, że nic nie robię. Nic bardziej mylnego niż takie wrażenie. Już samo przeglądanie Amazon w poszukiwaniu prezentów zabiera nieograniczone ilości godzin. O obsłudze dzieci i domu nie wspomnę... ale to tak przelatuje przez palce.
Dzisiaj rano odprowadziliśmy Clémenta do przedszkola i w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Parku. Siedzę na ławce i oddycham. Dzieci bawią się liśćmi i samochodami. Słońce świeci, deszcz nie pada, śniegu nie ma. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko kawy w termosie albo lepiej herbaty z malinami... zrobię sobie jutro.
Jeszcze trochę sobie posiedzę, dzieci się dotlenią. Powoli się rozkręcę na dzień. Nie taki zły ten marazm i powolność. Powoli nauczę się czerpać przyjemność z powolnego życia...
Bisous

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Karkówka

Chcesz cebulkę ze szczypiorkiem?

Komu chleb na myśli....