Straszaki
Komercyja i mamona wprowadzą każde "święto" byle tylko dało się na nim zarobić. I co mi tam to przeszkadza. Dajmy ludziom zarabiać. Przy tym jak się jeszcze pobawią to będzie im fajniej i radośniej. Osobiście nie widzę problemu żeby jednego dnia łazić i zbierać cukierki a drugiego zapalić świeczkę w intencji bliskiej osoby.
Ale to nie o tym miało być. Nie zamierzam nikogo przekonywać czy coś jest głupie czy mądre, święte czy grzeszne.
My osobiście zbierać cukierki poszliśmy. Po co mam kupować, jak mi dadzą za darmo i to tyle, że na miesiąc wystarczy. Dodatkowo wykazałam się kreatywnością na maksa i przebrałam trójkę dzieci za dwa euro. Właściwie to za zero, bo wszystkie rekwizyty miałam już w domu i to nawet używane. Dokonałam przemiany dzieci w makabryczne duchy.
Zestaw materiałów niezbędnych:
- dzieci (tak wiem, trójka na raz i bez przebrania potrafi być makabryczna, a matki i bez stylizacji czują się i wyglądają jak duchy).
- opakowanie flizeliny, takiego białego materiału do okrywania roślin zimą (ja miałam nawet używany, przez co naturalnie pokryty grobową szarością)
-stara czarna kredka do oczu lub farba do malowania palcami (skoro do malowania paluchami czyli nie toksyczna i łatwo się zmywa z dzieci, ubrań, ścian)
- stara czerwona szminka lub farba jak wyżej.
Wykonanie:
Flizelinę pociąć na trzy prostokąty wielkością dopasowane do dzieci (jak będą za długie to się będą ciągnęły i pociecha będzie sobie sama przydeptywać lub będą jej przydeptywać inni w wyścigu do michy z cukierkami, ewentualnie dla samej radochy przydeptania, wiem co mówię). W przygotowanych kawałkach wyciąć dziury na głowy. Łapać po jednym i ubierać. Następnie oczodoły pomalować na czarno, usta na czarno i dodać jeszcze jakieś blizny. Czerwoną farbą zrobić zacieki na flizelinie. Wystarczy wymazać dłonie farbą a potem łapać uciekinierów. Można też zostawić krwawe ślady na szyi. Jako, że w mojej kompani była również dziewczynka, zrobiłam jej na opasce zakrwawiony welon.
W ramach akcji Halloween robiliśmy również duszki na taras. Z plastikowych kubeczków i białej krepiny, ale równie dobrze można użyć papieru toaletowego. Spokojnie do wykonania przez dwu-, trzylatki.
Ale to nie o tym miało być. Nie zamierzam nikogo przekonywać czy coś jest głupie czy mądre, święte czy grzeszne.
My osobiście zbierać cukierki poszliśmy. Po co mam kupować, jak mi dadzą za darmo i to tyle, że na miesiąc wystarczy. Dodatkowo wykazałam się kreatywnością na maksa i przebrałam trójkę dzieci za dwa euro. Właściwie to za zero, bo wszystkie rekwizyty miałam już w domu i to nawet używane. Dokonałam przemiany dzieci w makabryczne duchy.
Zestaw materiałów niezbędnych:
- dzieci (tak wiem, trójka na raz i bez przebrania potrafi być makabryczna, a matki i bez stylizacji czują się i wyglądają jak duchy).
- opakowanie flizeliny, takiego białego materiału do okrywania roślin zimą (ja miałam nawet używany, przez co naturalnie pokryty grobową szarością)
-stara czarna kredka do oczu lub farba do malowania palcami (skoro do malowania paluchami czyli nie toksyczna i łatwo się zmywa z dzieci, ubrań, ścian)
- stara czerwona szminka lub farba jak wyżej.
Wykonanie:
Flizelinę pociąć na trzy prostokąty wielkością dopasowane do dzieci (jak będą za długie to się będą ciągnęły i pociecha będzie sobie sama przydeptywać lub będą jej przydeptywać inni w wyścigu do michy z cukierkami, ewentualnie dla samej radochy przydeptania, wiem co mówię). W przygotowanych kawałkach wyciąć dziury na głowy. Łapać po jednym i ubierać. Następnie oczodoły pomalować na czarno, usta na czarno i dodać jeszcze jakieś blizny. Czerwoną farbą zrobić zacieki na flizelinie. Wystarczy wymazać dłonie farbą a potem łapać uciekinierów. Można też zostawić krwawe ślady na szyi. Jako, że w mojej kompani była również dziewczynka, zrobiłam jej na opasce zakrwawiony welon.
W ramach akcji Halloween robiliśmy również duszki na taras. Z plastikowych kubeczków i białej krepiny, ale równie dobrze można użyć papieru toaletowego. Spokojnie do wykonania przez dwu-, trzylatki.
Jednak hitem wieczoru straszaków był jeden dom, który odwiedziliśmy zbierając cuksy. Mieszkało tam dwóch nastolatków i czuję ich rękę w dekoracjach. Pajęczyny, szkielety, dynie i pająki to nic. Po środku ogródka mieli rozkopany grób z nagrobkiem a w nim leżącą lalkę ze śrubokrętem wbitym w głowę. To właśnie w tym miejscu zatrzymała się nasza ekipa czyli szóstka dzieci w wieku 2,5 do 8 lat. Zebrali się wokół grobu, patrzą na lalkę, my na nich. Będzie płacz, krzyk czy co?? Wtedy Thomasa powiedział "maman, elle est tombé, elle as bobo"(mamo, ona upadła i ma bobo) a Clément dodał "oueee,elle courait avec un tournevis"(noo, biegała ze śrubokrętem). Pokiwali głowami i poszli.
Czyli lekcja poglądowa z zakresu BHP.
Dodatkowo wieczorem gdy podkradłam synowi cukierka z torebki trafił mi się taki ...
Dodatkowo wieczorem gdy podkradłam synowi cukierka z torebki trafił mi się taki ...
Bisous
Komentarze
Prześlij komentarz