O czym myślę kiedy śpię
Czy też tak macie, że im krótsza noc was czeka to na pewno będzie jeszcze krótsza.
Ja tak mam od zawsze.
Wczoraj mamusia przyleciała. Samolot spóźniony, małżonek zabłądził na lotnisku, dojechali do domu była już 23. Gadka szmatka i zrobiła się północ, a dzisiaj byłam umówiona z koleżanką, że jej dzieci popilnje od 6:30 bo ona musi przygotować stragan na kiermasz świąteczny. Czyli szósta pobudka...tja...
1 w nocy - Clément- mama, pić!!!
2 w nocy - Thomas - mama, pić!!!
5 rano - Clément - mama!!!
Cyrille - Joanna, Clément Cię woła ....
No kurka flaczek!!!
Clément do toalety a ja do Cyrille - to że on woła "mama" to nie jest osobiste, jak widzisz, że śpię a ty go słyszysz to możesz wstać do niego...
Święte oburzenie, bo przecież on biedak codziennie rano wstaje - !&@#@$&@#$!!!
Clément z toalety- mamo, moja kupa nie chce wyjść !##@#!
No to do łóżka.
5:38 rano - Clément - mamo, kupa!!!
Do toalety. Zrobione. Do łóżka.
5:56 mialam dosyć obracania się i wstałam. Normalnie bym się zaciukała gumowym młotkiem Thomasa ale gdzie go znaleźć?
Ogólnie w planie było, że przyjdę i zalegnę na kanapie aż się dzieci obudzą, a że są starsze od moich to będą spały do 8:00-8:30. Tylko, że koleżanka się guzdrała, a mąż nosił jej pudełka z biżuterią defiladując przed kanapą.
7:14 wyszli z domu i zamknęłam oczy.
7:38 słyszę dzieci... "Nie schodź bo ją obudzisz... ale muszę do toalety...to na palcach idź...nie tup tak...na palcach!!!! No nie umiesz chodzić na palcach!!! " Wszystko takim konspiracyjnym szeptem słyszalnym w promieniu kilometra. P.s to młodszy starszego tak upominał. Z niewyspania pozostało mi tylko rechotać pod nosem.
7:49 piję kawę, zagryzam croissanta i słucham wywodów jak najlepiej przejść poziom któryś tam w Mario.
Normalnie koło 9 zostanę zluzowana i pójdę do domu do moich. A wieczorem mamy wyjście ze znajomymi i normalnie aż mi się chce. Ale się zmuszę bo okazji często nie ma i trzeba korzystać.
Miłego dnia z piątą kawą.
Bisous
Ja tak mam od zawsze.
Wczoraj mamusia przyleciała. Samolot spóźniony, małżonek zabłądził na lotnisku, dojechali do domu była już 23. Gadka szmatka i zrobiła się północ, a dzisiaj byłam umówiona z koleżanką, że jej dzieci popilnje od 6:30 bo ona musi przygotować stragan na kiermasz świąteczny. Czyli szósta pobudka...tja...
1 w nocy - Clément- mama, pić!!!
2 w nocy - Thomas - mama, pić!!!
5 rano - Clément - mama!!!
Cyrille - Joanna, Clément Cię woła ....
No kurka flaczek!!!
Clément do toalety a ja do Cyrille - to że on woła "mama" to nie jest osobiste, jak widzisz, że śpię a ty go słyszysz to możesz wstać do niego...
Święte oburzenie, bo przecież on biedak codziennie rano wstaje - !&@#@$&@#$!!!
Clément z toalety- mamo, moja kupa nie chce wyjść !##@#!
No to do łóżka.
5:38 rano - Clément - mamo, kupa!!!
Do toalety. Zrobione. Do łóżka.
5:56 mialam dosyć obracania się i wstałam. Normalnie bym się zaciukała gumowym młotkiem Thomasa ale gdzie go znaleźć?
Ogólnie w planie było, że przyjdę i zalegnę na kanapie aż się dzieci obudzą, a że są starsze od moich to będą spały do 8:00-8:30. Tylko, że koleżanka się guzdrała, a mąż nosił jej pudełka z biżuterią defiladując przed kanapą.
7:14 wyszli z domu i zamknęłam oczy.
7:38 słyszę dzieci... "Nie schodź bo ją obudzisz... ale muszę do toalety...to na palcach idź...nie tup tak...na palcach!!!! No nie umiesz chodzić na palcach!!! " Wszystko takim konspiracyjnym szeptem słyszalnym w promieniu kilometra. P.s to młodszy starszego tak upominał. Z niewyspania pozostało mi tylko rechotać pod nosem.
7:49 piję kawę, zagryzam croissanta i słucham wywodów jak najlepiej przejść poziom któryś tam w Mario.
Normalnie koło 9 zostanę zluzowana i pójdę do domu do moich. A wieczorem mamy wyjście ze znajomymi i normalnie aż mi się chce. Ale się zmuszę bo okazji często nie ma i trzeba korzystać.
Miłego dnia z piątą kawą.
Bisous
Komentarze
Prześlij komentarz